13 grudnia zorganizowane zostały świąteczne „Poczytajki”, na które przybyło 32 osoby. Spotkanie rozpoczęło się od śpiewania kolęd. Zabrzmiało: „Wśród nocnej ciszy”
i „Pójdźmy wszyscy do stajenki”. Wszyscy obecni uczyli się również nowej pastorałki „Tylko jedna jest taka noc”.
Pani Małgorzata przeczytała „Święta w Bullerbyn” Astrid Lindgren, a później wszyscy rozmawiali o tradycjach świątecznych w różnych krajach. Pani Aldona przygotowała piękną prezentację o krajach św. Mikołaja (Turcji i Laponii). Dzieci dowiedziały się także o tym, że nie we wszystkich krajach Mikołaj przynosi prezenty. Na przykład we Włoszech podarki podrzuca… wróżka Befana.
Pani Krystyna przeczytała zabawną książkę „Goście na Boże Narodzenie” Svena Nordqvista , z której uczestniczący w „Poczytajkach” dowiedzieli się jak ważna jest obecność drugiego człowieka.
Później wszyscy łamali się też opłatkiem, składali sobie życzenia i jedli pyszności przygotowane przez rodziców. Pachniało piernikami i bakaliami.
Po krótkiej przerwie pani Małgorzat przeczytała jeszcze książkę o samotnej , starszej kobiecie „Wigilia Małgorzaty”. Po tej lekturze dzieci obiecały, że w czasie świątecznym nie zapomną o babciach i dziadkach.
Na zakończenie były jeszcze pamiątkowe zdjęcia, po których dzieci dostały zakładki od pań prowadzących.
Kochani uczniowie jeżeli wątpicie w istnienie św. Mikołaja przeczytajcie ten oto list:
Ośmioletnia Virginia pewnego dnia spytała ojca, czy Święty Mikołaj naprawdę istnieje. Tato był zapewne zakłopotany pytaniem, więc poradził córeczce, by napisała do najpopularniejszej wówczas gazety „The Sun” i po prostu poprosiła o odpowiedź. I Virginia to zrobiła.
To ten list:
Droga Redakcjo, mam osiem lat. Niektórzy z moich kolegów mówią, że Świętego Mikołaja nie ma. Tatuś mówi: „Jeśli piszą o czymś w The Sun, to tak na pewno jest.” Proszę, powiedzcie mi prawdę – czy jest Święty Mikołaj?
Virginia Hanlon
Virginia otrzymała natychmiastową odpowiedź w formie komentarza wstępnego
w gazecie „The Sun” 21 września 1897 r. Odpowiedź nie była sygnowana, lecz wiadomo już dzisiaj, że napisał ją wytrawny reporter Francis Pharcellus Church. Był on w swoim czasie korespondentem wojennym, widział wiele cierpienia, bólu i śmierci, widział – i sam przeżywał – rozpacz i upadek nadziei. Możemy się tylko domyślać, jakie uczucia nim kierowały, kiedy osobiście zajął się listem najmłodszej czytelniczki „The Sun” – przeczytał go
i z powagą udzielił dziecku wyczerpującej, pięknej odpowiedzi.
Nawet nie przypuszczał, że tym samym stworzył najczęściej przedrukowywany
i cytowany artykuł wstępny w historii dziennikarstwa! Pojawiał się ten tekst w całości lub we fragmentach, w dziesiątkach języków świata, w książkach, w innych wydawnictwach, w filmach, na plakatach i znaczkach pocztowych. Mała Virginia rosła, dorosła, dożyła 82 lat, zmarła w roku 1971 r. i aż do śmierci otrzymywała z całego świata, listy dotyczące sprawy Świętego Mikołaja. Odpowiadała na nie, rozsyłając wszystkim drukowane kopie odpowiedzi Francisa Pharcellusa Churcha.
Virginio, Twoi koledzy się mylą. Zostali oni dotknięci sceptycyzmem sceptycznego wieku. Wierzą tylko w to, co widzą. Sądzą, że nie może istnieć nic, czego nie pojęliby swoimi małymi umysłami. Wszystkie umysły, Virginio, niezależnie od tego czy dorosłe, czy dziecięce, są małe. W tym naszym wielkim wszechświecie człowiek ze swoim intelektem jest po prostu robaczkiem, mrówką, w porównaniu z bezgranicznym światem wokół niego, a wedle miary inteligencji, zdolnej objąć całość prawdy i wiedzy.
Tak, Virginio, Święty Mikołaj istnieje. Istnieje z taką samą pewnością, jak istnieją miłość, szczodrość i oddanie, a wiesz przecież, że jest ich pełno wokół i że przydają naszemu życiu piękna i radości. Niestety! Jakże ponury byłby świat, gdyby nie było na nim Świętego Mikołaja. Byłby tak samo ponury, jak gdyby nie było na nim małych Virginii. Nie byłoby wtedy na nim dziecięcej wiary, nie byłoby poezji, nie byłoby romantyczności, potrzebnych, by uczynić naszą egzystencję znośną. Nie mielibyśmy przyjemności innych niż te, dane nam przez wzrok i rozsądek. Zgasłoby wieczne światło, którym dzieciństwo napełnia świat.
Nie wierzyć w Świętego Mikołaja! Równie dobrze mogłabyś nie wierzyć we wróżki! Mogłabyś poprosić tatusia, by wynajął ludzi do pilnowania w Wigilię wszystkich kominów i złapania Świętego Mikołaja, ale nawet gdyby nie zobaczyli jak Święty Mikołaj się pojawia, czegóż by to dowiodło? Nikt nie widzi Świętego Mikołaja, ale to nie znaczy, że Świętego Mikołaja nie ma. Najbardziej realne rzeczy na świecie nie są widoczne; ani dla dzieci, ani dla dorosłych. Czy widziałaś kiedyś wróżki tańczące na trawniku? Oczywiście nie, ale to nie dowód, że ich tam nie ma. Nikt nie potrafi sobie nawet wymyślić lub wyobrazić wszystkich cudów tego świata, które są niewidoczne lub – niewidzialne. Możesz rozerwać niemowlęcą grzechotkę i zobaczyć, co tam w środku tak stuka, ale istnieje welon okrywający niewidoczny świat, welon, którego nie mógłby rozerwać nawet najsilniejszy człowiek ani nawet połączone siły wszystkich najsilniejszych ludzi, jacy kiedykolwiek żyli. Tylko wiara, fantazja, poezja, miłość, romantyczność mogą rozsunąć ów welon i odmalować skryty za nim widok tego niebiańskiego piękna i chwały.
Czy to wszystko jest prawdziwe? Ach, Virginio, na całym tym świecie nic nie jest bardziej prawdziwe i niewzruszone. Nie ma Świętego Mikołaja? Dzięki Bogu – on żyje! I to żyje na zawsze. Za tysiąc lat, Virginio, nie, za dziesięć razy po dziesięć tysięcy lat, Święty